Winnica Turnau Hibernal 2022
Serdecznie zapraszamy do lektury materiału przygotowanego przez Dominika Węsierskiego, doświadczonego sommeliera, na temat Hibernala z Winnicy Turnau.
Przy pierwszym spotkaniu z Hibernalem miałem nieodparte wrażenie o jego podobieństwie do innego szczepu. Chwilę zajęło mi, zanim sprecyzowałem sobie tę zbieżność i doszedłem do wniosku, że widzę w nim ślad Sauvignon Blanc. Genetycznie tej odmianie oczywiście bliżej jest do Rieslinga, którego jest bezpośrednią krzyżówką. Mnie oczarowała jednak aromatyczność i profil zapachowy, którego nie połączyłbym z królem niemieckich win. W Hibernalu znalazłem tę iskrę odmienności oraz zestawienie hojnego owocu z nutami ziołowymi, które znaleźć można również w ultra popularnym dziś Sauvignon z nowozelandzkiego Marlborough. Muszę przyznać, że od czasu naszego pierwszego spotkania, Hibernal pokazał mi się w wielu różnych obliczach. Część z nich była tożsama z pierwowzorem ugruntowanym w mojej pamięci, a część zupełnie inna, co tylko podsyciło moją ciekawość i zachęciło do dalszej eksploracji win stworzonych w oparciu o ten szczep.
Szczególnie wnikliwie śledzę Hibernala z Winnicy Turnau. Raz, że jest to najbliższa mi winnica i często ją odwiedzam a dwa, że nie umyka mojej uwadze ewolucja tego wina, która dokonała się na przestrzeni ostatnich lat. Ta etykieta od zachodniopomorskiego lidera produkcji zadebiutowała, jako styl półsłodki o cukrze resztkowym powyżej 40 gramów na litr. Po co przywołuję tu takie technikalia? Aby zaznaczyć fakt, że od tego czasu wartość ta zmalała niemal trzykrotnie. Najnowszy rocznik 2022 legitymuje się zatem, jako wino półwytrawne, do czego mam swoje małe zastrzeżenie. Nie ze względu na to, że uważam tę klasyfikację za błędną. Moim jednak zdaniem w polskim nazewnictwie używanym na etykietach win brakuje stopnia pośredniego pomiędzy winem wytrawnym a półwytrawnym. Takie trochę półpółwytrawne… sami widzicie, jak okropnie się to czyta. Chyba lepiej byłoby je nazwać winem delikatnie wytrawnym. W języku angielskim funkcjonuje zgrabne określenie off dry i ten Hibernal pasuje mi do niego jak ulał. Przeszedłem zatem, podążając za tym winem, drogę od wyraźnie półsłodkiego do delikatnie wytrawnego i moim zdaniem był to proces ze wszech miar słuszny. Ta odmiana bowiem pochwalić się może wysoką kwasowością, którą zawdzięcza, jak sądzę, swojemu niemieckiemu przodkowi. Jest ona oczywiście przydatna w stworzeniu wina bogatego w słodycz, ale znacznie bardziej naturalnie wpasowuje się w ramy wersji wytrawnej.
W najnowszym wydaniu Hibernala z Winnicy Turnau znajduję aromaty cytrusów, które przenikają się z nutami egzotycznymi takimi jak marakuja czy papaja. Takie zestawienie nie jest dla mnie zaskoczeniem, ponieważ spotkać je można w wielu przykładach win z tej odmiany. Zauważam jednak mniej oczywistą proporcję. To cytrusy wychodzą na pierwszy plan, a egzotyka pozostaje tłem. Spodziewam się, że z czasem ten obraz się zmieni i wraz z dojrzewaniem w butelce, owoce tropikalne przejmą prym. Oprócz aromatów owocowych odbieram równie znajomą w Hibernalu ziołowość. A może zieloność? Kwiat bzu, pokrzywa i liść czarnej porzeczki wchodzą w skład tego zielono-ziołowego zapachu. Bardzo mi się podoba taki dodatek — buduje kompleksowość wina i sprawia, że jest ciekawe lub nawet intrygujące. Trzeba jednak wiedzieć, że na pierwszym miejscu jest owoc, a zielony zakątek stanowi dopełnienie pełnego obrazu tego wina. W ustach daje ono wrażenie bardziej wytrawnego, niż sugeruje to informacja na etykiecie. Dla mnie to zdecydowanie zaleta, gdyż bliżej mi do takiego stylu. Ma wyraźną, orzeźwiającą kwasowość, a słodycz trochę się w nią wtapia bardziej niż buduje własny pion. Odnoszę wrażenie, że w tym winie to słodycz stawia opór kwasowości, a nie na odwrót, jak w wielu opcjach półwytrawnych. W kwestii ciała pozostajemy tu po stronie delikatności. 11% zawartości alkoholu to wartość standardowa dla takiego stylu i taka, do której Winnica Turnau też przyzwyczaiła odbiorców tej etykiety. Nie oczekuję nigdy po tego typu winach specjalnie długiego finiszu, więc nie jestem zaskoczony, kiedy spotykam go w takiej postaci. Lekkie, orzeźwiające wina mają inne zadanie niż trwać wiecznie na podniebieniu — pozostawmy to zadanie treściwej czerwieni. Wyobrażam sobie to wino, jako parę do krewetek w pikantnej wersji z dodatkiem owoców tropikalnych. Nie obrazi się na pewno na nie żadna biała ryba z grilla ani klasyk w stylu spaghetti aglio olio. Nie byłoby jednak nic złego w tym, aby cieszyć się nim solo lub w postaci aperitif. Aura wiosenna i letnia z pewnością są jego sprzymierzeńcami. Gdy potrzebne jest orzeźwienie, to dalej szukać nie trzeba. Polskie wina mogą się już pochwalić kilkoma odmianami, których nazwy utkwiły w pamięci szerszego grona odbiorców. Solarisa na pewno nie trzeba już nikomu przedstawiać, coraz głośniej o Seyval Blanc i Johannitererze. Mam wrażenie, że Hibernal pozostaje wciąż nieco na uboczu. Moim zdaniem warto nawiązać z nim znajomość, zanurzyć się w tropikalno-ziołowym charakterze i porównać go z własnym gustem. A nóż trafi się Wam nowym faworyt tak, jak było w moim przypadku!