Chcesz się z nami skontaktować?

 

Zapraszamy.

Telefon:      606 916 919
E-mail:      kliknij

Pod lupą – prosecco z kija

Kiedy tylko wiosenne słońce wyprze jesienną słotę, na potykaczach niejednej restauracji pojawiają się reklamy zachęcające do spróbowania “Prosecco z kija”. Wiele osób korzysta z zaproszenia i trudno im się dziwić. Kieliszek za dyszkę lub mniej to standard, którym nie raczono ich do tej pory w przypadku jakościowego wina musującego. Bąbelki? Są. Owocowość? Jest. Delikatna słodycz? Jest. Musi być to zatem nasze ulubione Prosecco! Nie do końca.

 

DOC Prosecco to apelacja (nazwa zastrzeżona) dla włoskich win musujących pochodzących z pogranicza regionów Veneto i Friuli. Powstaje ono głównie w oparciu o szczep Glera i jest produkowane metodą Charmat, nieco tańszą i wygodniejszą niż metoda szampańska. Jednak, najważniejszym dla tego artykułu, kryterium które wino musi spełnić aby szczycić się nazwą Prosecco jest… butelka. Nawet jeśli wino pochodzi z tego samego regionu i jest produkowane tą samą metodą i z tego samego szczepu ale dostarczane jest w kegu, nie mieści się ono w ramach tej apelacji. Dlaczego zatem nazwa ta pojawia się na standach, plakatach i tablicach wielu knajp nawet kiedy wino nalewane jest z beczki? Odpowiedź jest prosta – popularność. Każde wino musujące spogląda na Prosecco jak Sylwia Grzeszczak na Arianę Grande.

Może nie brakuje mu stylu i przyjemności odbioru ale zdecydowanie zostaje w tyle w kwestii sławy. Restauratorzy, zachęcani nierzadko przez dystrybutorów, próbują zatem uszczknąć nieco bąbelkowej chwały dla swojego Frizzante z nalewaka. Dobra wiadomość dla konsumentów jest taka, że jakość i styl serwowanego im wina w istocie jest często zbliżona (nieraz niemal nierozróżnialna) z faktycznym Prosecco. Oczywiście z jakością, a przede wszystkim z subiektywnym odbiorem, bywa różnie. Produktów na rynku jest wiele a gwarancją zadowolenia może być jedynie znajomość oferty konkretnych producentów.

Nie inaczej jest jednak w przypadku samego Prosecco, które można spotkać w olbrzymim spektrum cenowym i jakościowym. W tej kwestii zatem uczciwość spryciarzy gastronomicznego marketingu, jeszcze utrzymuje się na powierzchni. Tonie jednak wtedy, gdy weźmiemy pod uwagę stronę prawną. Nie można bowiem posługiwać się nazwą zastrzeżoną reklamując produkt, który w istocie jest czymś innym. Rozumiem chęć zarobku i prostotę dotarcia do szerszej publiczności, jednak uważam, że należy mieć szacunek do pracy innych. Wkład producentów Prosecco w popularyzację tego produktu to ich własność a prawo do korzystania z niej powinno być zarezerwowane właśnie dla nich. Tego wymaga zwykła ludzka uczciwość. Nie pragnę jednak tym samym potępić samego produktu, jakim jest Frizzante czy Spumante w Kegach. Sądzę, że to świetna baza do koktajli i bardzo wygodna opcja dla miejsc, gdzie wino musujące leje się strumieniami. Nie dorównuje ono może topowym przykładom Prosecco ale większości konsumentów przypadnie do gustu i sprawi przyjemność. Może zabrzmię, jak hedonista ale według mnie o to właśnie chodzi w tym całym biznesie – o przyjemność.

 Nazwijcie mnie czepialskim ale krzywię się, gdy ktoś świadomie lub nie, kradnie czyjąś pracę. Nawet w tak prostym aspekcie można pokazać swoją uczciwość i zamiast reklamować “Prosecco z kija” zaprosić gości na kieliszek “musiaka z nalewaka” czy “frizzante z beczki”. Brzmi niemniej zachęcająco a sumienie jakby spokojniejsze.

Więcej informacji o winach w KEG znajdziecie na stronie: https://wineland.pl/klienci-horeca/wina-w-keg/